Zanim powstał nasz browar byłem piwowarem domowym, pracowałem wtedy w tak zwanej korporacji, w której – powiedzmy delikatnie – nie wszystko mi odpowiadało. W trakcie jednej z rozmów z córką – w drodze powrotnej do domu padło z jej strony pytanie w kwestii mojego zadowolenia z pracy. Na odpowiedź negatywną padło pytanie – co bym chciał robić? No to ja mówię że mieć własny browar. Na to ona: to zrób to. Niby proste jak drut, ale podejmowanie decyzji trwało cztery lata.
To dużo pracy, wyrzeczeń i wiele niepewności, zwłaszcza w Polsce. Ale też dużo satysfakcji, zwłaszcza kiedy klientom smakuje piwo. 🙂
Uprawiam jeździectwo, razem z córką, do tego też zresztą ona mnie zainspirowała. Pasjonuję się też amatorsko muzyką. Zastanawiałem się więc, z którym hobby – jeśli chodzi o markę – powiązać piwo. Padło na jeździectwo. 😉 Nazywamy piwa od umaszczeń koni, tak aby kolor piwa się mniej więcej zgadzał z danym umaszczeniem. Wyjątkiem jest Grafinia – to od imienia żyjącej klaczy (w tym samym kolorze) na której zdałem srebrną odznakę jeździecką. W taki sposób postanowiłem ją uhonorować bo doskonale nam się współpracowało – klacz jak wicher.
Mniej więcej wiedziałem czego się spodziewać, bo Palomino i Kasztanka to piwa, które są odtworzeniem dwóch moich najbardziej udanych piw z czasów domowego piwowarstwa. Byłem bardzo pozytywnie zaskoczony bo wyszło lepiej niż w domu, w sumie z dość oczywistych przyczyn – miłem lepszy sprzęt.
Łatwo nie jest, trzeba przebić się przez sporo instytucji, a także spełnić wiele kryteriów na raz – warunków technicznych, sanitarnych itd. itd. Ale pewnie wciąż prostsze to niż budowa elektrowni jądrowej. Jak sobie z nimi radzić? Zacisnąć zęby i nie odpuszczać. Rezerwy finansowe i dobry plan na początku też się przydają.
Żeby dobrze się zastanowili, w szczególności w świetle już dość dużego nasycenia rynku browarami rzemieślniczymi. Myślę, że warto sobie odpowiedzieć na pytanie – jakie miejsce na tym rynku chciałoby się zająć i jak je zająć?
Nasz browar jest wciąż w fazie rozwoju, wielu klientów, również dość prestiżowych, nam zaufało i doceniło nasz produkt. To jest bardzo budujące i motywujące. Można powiedzieć że ten element jest zrealizowany. Niemniej musimy wciąż poszerzać skalę działania i mówiąc przyziemnie doprowadzić liczby do poziomów satysfakcjonujących.
To ważny element, który w mojej ocenie w Polsce wciąż kuleje. Nie powiem abym do wszystkiego tak fanatycznie podchodził, ale podawanie lodowatego piwa jest tym elementem, który razi.
Początkowo byłem negatywnie nastawiony do trendów na rynku – patrząc co robią wszystkie browary, czyli jednym schematem AIPY, srajpy na amerykańskich chmielach … Pierwsze trzy nasze piwa – to „klasyczne” lagery – chcieliśmy zawiesić taką tablicę w browarze o treści: „Minęło x dni odkąd nie uwarzyliśmy żadnej AIPY” 🙂 …. Ostatecznie jednak uwarzyliśmy, jako czwarte Perlino.
Dziękujemy Adam, powodzenia w kolejnych latach!
Niestety nie możesz zobaczyć Bimbeerowych treści